Czy w dzisiejszych czasach Dracula nadal straszy?
Wampir, którego znamy dzisiaj, w dużym stopniu wywiódł się właśnie z dziewiętnastowiecznego przedstawienia wykreowanego przez Brama Stokera w powieści Dracula. Irlandzki pisarz po raz pierwszy wydał tę książkę w 1897 roku, z początku w niewielkim nakładzie i niskiej jakości okładce. Powieść jednak sprzedała się znakomicie i wkrótce weszła do kanonu literatury, wyznaczając tory dla współczesnego mitu wampirycznego.
Mieliście grubo ponad sto dwadzieścia lat na nadrobienie tej pozycji, postaram się jednak nie zdradzać fabuły. No może poza fundamentalnymi filarami akcji, bo bez tego byłoby ciężko. Zapraszam zatem do czytania tych, którzy zastanawiają się nad sięgnięciem po tę pozycję oraz tych, którzy pragną porównać swoje wrażenia z lektury.
Nawet
sięgając po książkę Stokera bez przygotowania merytorycznego, w pewnym momencie
w głowie czytelnika pojawi się pewne déjà vu – poczucie, że gdzieś już
się to widziało. Dracula był bowiem opowiedziany już tyle razy i na tyle
sposobów, że każdy z nas miał już do czynienia z którąś jego filmową, teatralną
lub literacką wersją. Nawet, jeśli ktoś zetknął się z wampirami jedynie w Zmierzchu - liczy się.
Filmowe
przedstawienie hrabiego Draculi pojawiło się w kinach już dziesięć lat po
śmierci Stokera, a więc jeszcze przed I wojną światową! Najbardziej znany współcześnie
wampir zadebiutował na ekranie w 1922 w niemym filmie Nosferatu – Symfonia grozy,
a spośród dziesiątek wampirycznych produkcji warto wymienić chociażby takie jak
Nosferatu wampir (1979), Dracula (1992), Dracula: Historia
Nieznana (2014, czyli hollywoodzkie podejście do tematu na fali
popularności remake’ów popularnych baśni i legend), Dracula (2020, warty
uwagi miniserial) czy najświeższy Demeter: Przebudzenie zła (2023, horror skupiający się na losach załogi statku „Demeter”, którym w powieści
Stokera hrabia Dracula dostał się do brzegów Anglii).
![]() |
Dracula: Historia Nieznana (2014), reż. Gary Shore |
Bram Stoker swoją powieścią stworzył nowy gatunek powieści grozy, poruszał się więc podczas pisania po nieznanych wodach. Był zmuszony bardzo powoli i uważnie tłumaczyć czytelnikom zasady świata przedstawionego. Z tego powodu konflikt zaraz po pierwszej części (o tym za chwilę) narasta nieśpiesznie, choć od początku wiemy więcej niż bohaterowie. Również od strony technicznej powieść była przełomowa – tradycyjną narrację zastąpiły tu wycinki z dzienników, urywki nagrać i notatki stenograficzne bohaterów. Jest to ciekawy zabieg budowania narracji, nawet współcześnie.
Nic dziwnego, że niektóre ekranizacje adoptowały jedynie część powieści, ponieważ fabułę da się podzielić na trzy główne części. Spokojnie mogłyby być traktowane jako osobne historie.
1. Dziennik Jonathana Harkera z czasu odwiedzin hrabiego w Rumunii.
2. Dziennik pokładowy kapitana statku „Demeter”, którym Dracula dostał się do Anglii
3. Notatki stenograficzne Miny Harker i listy pozostałych bohaterów – okres przebywania Draculi w Anglii
Dracula kuleje w kwestiach, które wynikają z epoki, w której był pisany. Przede wszystkim są temu winne takie czynniki jak tempo akcji, naiwność fabuły i schematyczność bohaterów. Co do tego ostatniego, można dosyć szybko podsumować pojawiające się w historii Stokera postacie: mężczyźni są odważni i mądrzy, a kobiety piękne, uczynne i niegrzeszące inteligencją ani typowym dla panów opanowaniem. Jest to wada książki mocno wyczuwalna, ponieważ kobieca infantylność do spółki z męskim białorycerstwem popycha w momentami fabułę do przodu, lekko utykając.
![]() |
Nosferatu - symfonia grozy (1922), reż. Friedrich Wilhelm Murnau |
Poznajemy
hrabię Draculę wcześnie, a następnie obserwujemy proces, w którym bohaterowie
nieśpiesznie sami dowiadują się o istnieniu wampirów. I przyznaję, że jest to
proces powolny, przez setki stron prowadzący do kulminacji, która nagle zdaje
się być zbyt pośpieszna. Nerwy czytelnika były tak długo napięte jak postronki,
że w finale Stoker daje im wszystkim upust w jednym momencie, nagle rozwiązując
konflikt. Po czymś takim osobiście poczułem coś bliskiego rozczarowaniu.
Jeśli coś szczerze
frustruje w tej historii, to jest to naiwność bohaterów i powolność w ich
podejmowaniu działań. W miarę fabuły spotkamy się z wydarzeniami, których
dałoby się uniknąć szybszym działaniem. Oczywiście w ten sposób książka
skończyłaby się zbyt szybko.
Nie powiem nic
odkrywczego stwierdzając, że żyjemy w czasach przebodźcowania, rozproszonej
uwagi i wzmożonego jak nigdy dotąd przepływu informacji. Dla osób
przyzwyczajonych do trzymających w napięciu książek, Dracula może okazać
się wymagający, nie jest on bowiem usiany cliffhangerami. Może dobrym rozwiązaniem będzie odpalenie
kompilacji nagrań subway surfera w trakcie czytania.
Książka przypadnie jednak do gustu wszystkim osobom zainteresowanym tematem wampiryzmu. Jeśli nie samym wampiryzmem (w tej grupie jestem ja), to klasyką horroru i grozą gotycką. W takim przypadku przeczytanie Draculi to wręcz obowiązek! Zachęcam do czytania także osoby, którym przypadła do gustu któraś z ekranizacji (miniserial z 2020 roku, polecam!), ponieważ warto poznać oryginalny tekst o tak wielkim znaczeniu dla kultury współczesnej.
![]() |
Dracula (2020), prod. Mark Gatiss, Steven Moffat |
Potencjał mitu i
roztaczającej wkoło grozy wampira ma utworzył w kulturze (przede wszystkim w kinematografii i literaturze) własny gatunek, który
rozwija się już od ponad wieku. Pomimo opieraniu
się na jednej, każda z kolejnych produkcji daje od siebie coś nowego i
uzupełnia znany nam już przebieg zdarzeń. Stoker, być może nieświadomie, pozostawił
wiele wątków niedopowiedzianych, otwartych na interpretacje i adaptacje.
W ramach postscriptum dodam jedynie, że jeszcze w tym roku w kinach ma ukazać się
remake
Komentarze
Prześlij komentarz