Czy w dzisiejszych czasach Dracula nadal straszy?

Wampir, którego znamy dzisiaj, w dużym stopniu wywiódł się właśnie z dziewiętnastowiecznego przedstawienia wykreowanego przez Brama Stokera w powieści Dracula. Irlandzki pisarz po raz pierwszy wydał tę książkę w 1897 roku, z początku w niewielkim nakładzie i niskiej jakości okładce. Powieść jednak sprzedała się znakomicie i wkrótce weszła do kanonu literatury, wyznaczając tory dla współczesnego mitu wampirycznego.

Mieliście grubo ponad sto dwadzieścia lat na nadrobienie tej pozycji, postaram się jednak nie zdradzać fabuły. No może poza fundamentalnymi filarami akcji, bo bez tego byłoby ciężko. Zapraszam zatem do czytania tych, którzy zastanawiają się nad sięgnięciem po tę pozycję oraz tych, którzy pragną porównać swoje wrażenia z lektury.

Opublikowane w 2018 roku polskie wydanie, wyd. Vesper

Nawet sięgając po książkę Stokera bez przygotowania merytorycznego, w pewnym momencie w głowie czytelnika pojawi się pewne déjà vu – poczucie, że gdzieś już się to widziało. Dracula był bowiem opowiedziany już tyle razy i na tyle sposobów, że każdy z nas miał już do czynienia z którąś jego filmową, teatralną lub literacką wersją. Nawet, jeśli ktoś zetknął się z wampirami jedynie w Zmierzchu - liczy się.

Filmowe przedstawienie hrabiego Draculi pojawiło się w kinach już dziesięć lat po śmierci Stokera, a więc jeszcze przed I wojną światową! Najbardziej znany współcześnie wampir zadebiutował na ekranie w 1922 w niemym filmie Nosferatu – Symfonia grozy, a spośród dziesiątek wampirycznych produkcji warto wymienić chociażby takie jak Nosferatu wampir (1979), Dracula (1992), Dracula: Historia Nieznana (2014, czyli hollywoodzkie podejście do tematu na fali popularności remake’ów popularnych baśni i legend), Dracula (2020, warty uwagi miniserial) czy najświeższy Demeter: Przebudzenie zła (2023, horror skupiający się na losach załogi statku „Demeter”, którym w powieści Stokera hrabia Dracula dostał się do brzegów Anglii).

Dracula: Historia Nieznana (2014), reż. Gary Shore

Bram Stoker swoją powieścią stworzył nowy gatunek powieści grozy, poruszał się więc podczas pisania po nieznanych wodach. Był zmuszony bardzo powoli i uważnie tłumaczyć czytelnikom zasady świata przedstawionego. Z tego powodu konflikt zaraz po pierwszej części (o tym za chwilę) narasta nieśpiesznie, choć od początku wiemy więcej niż bohaterowie. Również od strony technicznej powieść była przełomowa – tradycyjną narrację zastąpiły tu wycinki z dzienników, urywki nagrać i notatki stenograficzne bohaterów. Jest to ciekawy zabieg budowania narracji, nawet współcześnie.

Nic dziwnego, że niektóre ekranizacje adoptowały jedynie część powieści, ponieważ fabułę da się podzielić na trzy główne części. Spokojnie mogłyby być traktowane jako osobne historie.

1. Dziennik Jonathana Harkera z czasu odwiedzin hrabiego w Rumunii.
2. Dziennik pokładowy kapitana statku „Demeter”, którym Dracula dostał się do Anglii
3. Notatki stenograficzne Miny Harker i listy pozostałych bohaterów – okres przebywania Draculi w Anglii

Dracula kuleje w kwestiach, które wynikają z epoki, w której był pisany. Przede wszystkim są temu winne takie czynniki jak tempo akcji, naiwność fabuły i schematyczność bohaterów. Co do tego ostatniego, można dosyć szybko podsumować pojawiające się w historii Stokera postacie: mężczyźni są odważni i mądrzy, a kobiety piękne, uczynne i niegrzeszące inteligencją ani typowym dla panów opanowaniem. Jest to wada książki mocno wyczuwalna, ponieważ kobieca infantylność do spółki z męskim białorycerstwem popycha w momentami fabułę do przodu, lekko utykając.

Nosferatu - symfonia grozy (1922), reż. Friedrich Wilhelm Murnau

Poznajemy hrabię Draculę wcześnie, a następnie obserwujemy proces, w którym bohaterowie nieśpiesznie sami dowiadują się o istnieniu wampirów. I przyznaję, że jest to proces powolny, przez setki stron prowadzący do kulminacji, która nagle zdaje się być zbyt pośpieszna. Nerwy czytelnika były tak długo napięte jak postronki, że w finale Stoker daje im wszystkim upust w jednym momencie, nagle rozwiązując konflikt. Po czymś takim osobiście poczułem coś bliskiego rozczarowaniu.

Jeśli coś szczerze frustruje w tej historii, to jest to naiwność bohaterów i powolność w ich podejmowaniu działań. W miarę fabuły spotkamy się z wydarzeniami, których dałoby się uniknąć szybszym działaniem. Oczywiście w ten sposób książka skończyłaby się zbyt szybko.

Nie powiem nic odkrywczego stwierdzając, że żyjemy w czasach przebodźcowania, rozproszonej uwagi i wzmożonego jak nigdy dotąd przepływu informacji. Dla osób przyzwyczajonych do trzymających w napięciu książek, Dracula może okazać się wymagający, nie jest on bowiem usiany cliffhangerami. Może dobrym rozwiązaniem będzie odpalenie kompilacji nagrań subway surfera w trakcie czytania.

Książka przypadnie jednak do gustu wszystkim osobom zainteresowanym tematem wampiryzmu. Jeśli nie samym wampiryzmem (w tej grupie jestem ja), to klasyką horroru i grozą gotycką. W takim przypadku przeczytanie Draculi to wręcz obowiązek! Zachęcam do czytania także osoby, którym przypadła do gustu któraś z ekranizacji (miniserial z 2020 roku, polecam!), ponieważ warto poznać oryginalny tekst o tak wielkim znaczeniu dla kultury współczesnej.

Dracula (2020), prod. Mark Gatiss, Steven Moffat

Potencjał mitu i roztaczającej wkoło grozy wampira ma utworzył w kulturze (przede wszystkim w kinematografii i literaturze) własny gatunek, który rozwija się już od ponad wieku. Pomimo opieraniu się na jednej, każda z kolejnych produkcji daje od siebie coś nowego i uzupełnia znany nam już przebieg zdarzeń. Stoker, być może nieświadomie, pozostawił wiele wątków niedopowiedzianych, otwartych na interpretacje i adaptacje.

W ramach postscriptum dodam jedynie, że jeszcze w tym roku w kinach ma ukazać się remake nakręconego 102 lata temu filmu Nosferatu – Symfonia grozy. W rolę wampira tym razem ma wcielić się Bill Skarsgård. Osobiście, nie mogę się doczekać!

Komentarze

Popularne posty